Wszystko zaczęło się w kuchni…

Surowe i jasne wnętrze, czyste stoliki, krzesła nieco nadgryzione zębem czasu. Uwagę zwracają drobiazgi, które tworzą domowy nastrój: w oknach firanki, na ścianach obrazki z wizerunkami świętych. A na stolikach ozdobne podkładki pod talerze z wypisanymi słowami: nadzieja, rodzina, miłość, uśmiech, przyjaciele, pokój, szczęście, życie, radość, dobro.

Miejsce spotkania
Wszystkie miejsca przy stolikach są zajęte. Tu na Reformackiej nie liczy się tylko to, żeby przyjść i wziąć co dają, tu ważne jest to, aby na chwilę przysiąść, porozmawiać z ludźmi, pobyć. Osoby bezdomne żyjąc w przestrzeni publicznej, są dla społeczeństwa niewidoczne – mało kto zauważa ich biedę, pochyla się nad ich losem, chce pomóc. W kuchni na Reformackiej jest inaczej – tu nikt nie pozostaje anonimowy,  wszyscy się znają i wiedzą o sobie bardzo wiele… Nie ma w tym nic dziwnego. Choć każda osoba żyje własnym życiem, to jednak wszyscy dzielą wspólnie los najuboższych i nieraz już od lat spotykają się codziennie przy tym wspólnym stole…
Toczą się opowieści o przeszłości: jeden pan wspomina bal maturalny, inna pani mieszkanie na starym mieście, które musiała opuścić i za którym bardzo tęskni… Czasami komuś popłyną łzy, a zaraz za nimi słowa zrozumienia i pocieszenia. Częściej jednak słychać wesołe głosy – barwne opowieści o wydarzeniach minionego dnia, zasłyszane dowcipy, a nawet głośno wypowiadane marzenia… choćby o własnym samochodzie: białym, szybkim i z mocnym silnikiem, bo takie są najlepsze…

Początek przemiany
Spotkania w Dziełowej kuchni to nieraz początek drogi do przemiany życia. Dyżurująca ekipa Reformackiej nawiązuje tu pierwsze relacje z potrzebującymi. Bracia kapucyni, pracownicy i wolontariusze nieraz latami budują relację i zaufanie, by osoby bez domu zaczęły wierzyć w możliwość odmiany swojego losu i zdecydowały się na skorzystanie z profesjonalnej pomocy. – Kiedyś to byłem artysta – wspomina pan Andrzej, podopieczny Dzieła. – Gdy chodziłem na bułki na Reformacką to nieraz awantury ze mną w roli głównej się zdarzały…  Ale teraz to ja myślę, żeby tylko iść do przodu. Od ponad trzech lat nie piję, fajną pracę mam, jestem lokatorem mieszkania chronionego.
Takich osób jak pan Andrzej jest w Dziele wiele. Choć ich historie życia są zupełnie różne, to większość z nich zna Dziełową kuchnię dla ubogich, zna smak podawanej tam mocnej i słodkiej herbaty ze świeżą pszenną bułką… Patrząc na ich drogę wychodzenia z bezdomności, trudy, które przeszły i wyzwania, które jeszcze przed nimi, aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu żyły na ulicy i ustawiały się w tej ubogiej kolejce po herbatę i pieczywo… Ich żywe świadectwa życiowych przemian są największą motywacją do prowadzenia kuchni dla ubogich, kuchni w której na ozdobnych podkładkach na stolikach i w marzeniach tych, którzy tu przychodzą pojawiają się te same słowa: nadzieja, rodzina, miłość, uśmiech, przyjaciele, pokój, szczęście, życie, radość, dobro.

Artykuł i zdjęcia za: dzielopomocy.pl

Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska